23 maj 2013

23 Maj.

Ten tydzień miną Liv bardzo dobrze, złapała dobre oceny w szkole była na nocy muzeów gdzie wraz z Lolą, Shen'em i innymi zaszalała. Miała kilka wpadek np na wf'ie ale tydzień był fajny. Najważniejsze wydarzenie to takie że pogodziła się z Pellyn i dalej są świetnymi przyjaciółkami.


Liv otworzyła oczy, przeciągneła się i zerknęła za okno.
,,Znowu pochmurno" pomyślała i postanowiła się jeszcze zdrzemnąć na   5 min.
- Liv na którą masz do szkoły ? - spytała jej mama która przed chwilą przyszła do pokoju.
- Na 8:50 bo nie mamy geografii- odpowiedziała przewracając się w stronę głosu mamy.
- No to wstawaj bo spóźnisz się na późniejszy autobus- popędzała mama.
Żłówim tempem usiadła na łóżku. Powoli wstała i ruszyła do łazienki. Po porannej toalecie poszła się przebrać i spakować. Zdjęła piżamy założyła biustonosz, skarpetki i czarne spodnie. Pogrzebała w szafie i odnalazła koszulkę od mundurka. Spakowala wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka i wrzuciła zeszyt z Coca-Cola. Przeglądneła jeszcze raz listę jutrzejszych lekcji i zauważyła że brakuje jej jednej teczki.
Zaglądneła  do szafki, na stolik, biurko nawet za łóżko ale nie mogła znaleźć.
- Mamo widziałaś moją białą teczkę?- krzyknęła z korytarza. I udała się do kuchni gdzie była jej mama.
- Nie, a co w niej było ?
- Miałam tam nuty na fortepian.
- A szukałaś pod łóżkiem ?
- Tak i nie ma.
- A w korytarzu?
- Też i nie ma.
Liv poddała się i wzięła kilka kartek z nutami które zostały na pulpicie.
Po skończonym śniadaniu poszła na przystanek gdzie czekała na autobus. Dostała SMS'a.
Nieznany numer: Wiem jakie będą nagrody :) ale mnie nie będzie bo mam szlaban :(
Liv: A jakie nagrody? ( nie mam zapisanego numeru ale strzelam że to Pati)
Pati: Tak to ja :) aparat i drukarka
Liv: O jakie fajne nagrody :D a znasz ogólnie co trzeba będzie zrobić ?
Pati: niestety nie mam pojęcia. Ale trzeba mieć w drużynie pełno letnią osobę
Liv: kogo my skombinujemy?
Pati: nw
Nadjechał zielono biały autobus.Wsiadła. Po 20 min. Była już przed szkołą.
Pati- to jej koleżanka ze szkoły muzycznej. Jest o rok młodsza i troszkę dziwna ale ma wtyki. Zna organizatorów ,,gry miejskiej" która odbędzie się w jej miasteczku w przyszłą sobotę. Polega to na rozwiązaniu jakiejś zagadki opartej na fabule diademu królowej. Właśnie o tej grze pisała z Pati.
Pierwsza lekcja jaką miała to niemiecki. Miną nudnie. Tylko pisanie i jakieś ,,dzikie " zdania.
Potem  była matma. Jej kumpela z ławki Alexy musiała się zwolnić bo się bardzo źle czuła.
Trzecia lekcja - religia.
Super ksiądz który na luzie a jednak wyczerpująco prowadzi lekcję. Liv rysowała na ręce koleżanki kwiatek przez co ksiądz zwrócił jej uwagę.
Tego dnia ojciec poprosił Liv do odpowiedzi. Nic się nie uczyła ale dostała -5. Zadzwonił dzwonek. Pobiegła na parter do stołówki na obiad.
Potem miała być chemia ale pani pojechała na jakąś wycieczkę i było zastępstwo z babką od wdż.
Lekcja była lajtowa. Więc Liv postanowiła przygotować się na następną lekcje czyli zajęcia techniczne. Na przerwie dostała doła może ze względu na bycie samemu ?
Ta lekcja była również luźna.
Ostatnią natomiast lekcje (tj. Historia) spędziła na słuchaniu prezentacji chłopaków z klasy. Uśmiechała się wiele razy słysząc błędy w wypowiedzi.
Po lekcjach udała się z Aley do biblioteki a tam oddala 3 książki.
Wypożyczyła jedną a potem udała się na lekcję fortepianu.
Weszła do dużego budynku szkoły muzycznej. Udała się do portierni by móc pożyczyć klucz do ,,ćwiczeniówki". Był zajęty więc poszła pod klasę w której miała się odbyć lekcja. Usiadła i zagłębiła się w czytaniu książki. Dopiero po kilkunastu minutach zauważyła kartkę na drzwiach że lekcje są przeniesione na jutro. Uradowana poszła na przystanek oczekując autobusu powrotnego.

Gdy znalazła się w domu poczuła zapach obiadu- gofrów.
Krzyknęła cześć osobom w kuchni i poszła do swojego pokoju. Pierwsze co ją uderzyło to to że ktoś wywalił jej róże które wczoraj dostała na koncercie.
Pobiegła do kuchni szukać winowajcy.
Okazało się że to babcia ale jej trzeba wybaczyć bo jest chora na nerwice itp. Po 10min. usłyszała jej wołanie. Już myślała że odda jej róże ale jednak nie. Dała jej coś lepszego.
- Liv proszę - powiedziała babcia wpychajac jej do dłoni 100zł- wszystkiego najlepszego z okazji imienin.
- dziękuje babciu nie spodziewałam się że będziesz pamiętać o moich imieninach- odparła Liv troszkę zszokowana.
Uścisnęła babcię i dziadzia. Schowała pieniądze do skarbonki.
Uradowana poszła do pokoju gdzie uczyła się i robiła zadania. Pisała trochę ze Shen'em i Pellyn.

Trochę nie chciało mi się pisać ale myślę że nie jest aż takie złe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz