Liv obudziła się w nocy. Ocudzona światłem wstała, przetarła jeszcze odrobinę wilgotne oczy. Zauważyła że jej koszulka ma wiele wgnieceń. Szybko zrzuciła ubrania, włożyła piżamy. Przebiegła przez pokój i szybko zgasila światło. Licząc kroki wskoczyła na łóżko poszukując rękami poduszki i kołdre. Jej umysł ciągle ospały nie przypominał jej o bólu wczorajszego dnia. Nareszcie pomiędzy dwiema poduszkami odnalazła biały telefon. Pierwsze co chciała zobaczyć to godzina, dopiero potem zauważyła wiadomość sprzed 2 godzin od Shen'a. ,,Mam nadzieję że jutro będzie lepiej, dobra ja spadam dobranoc papa ;)". Nie do końca zrozumiała ale zaraz przykryła się miękką kołdrą i odeszła w sen.
Obudziła się ok 8 rano ale była zmęczona i nadal chciała jeszcze podrzemać. Zamknęła oczy zasneła na 5min więcej nie mogła bo zaczęły latać jej przed oczami białe plamki a w niektórych z nich twarz Ann - sprawczyni jej wczorajszej depresji. Otworzyła oczy. Wciąż chciało jej się spać. Ponownie zamknęła oczy, przewróciła się na drugi bok. Znów zasneła tym razem na 10min ale tak samo jak wcześniej na tle białych plamek znowu było widać Ann. Była wkurzona. Zaczęła układać się w wygodnej pozycji... sytułacja ciągnęła się do godziny 8 55. Przez nastepne 10 minut męczyła się, miała zamknięte oczy, nie zasypiała.
Potem przyszła jej mama prosząc o pomoc w pieczeniu placków. Wstała. ,,Dlaczego jak pragnę się uspokoić to muszę ciągle coś pomagać..." pomyślała Liv ciągle zdając sobie sprawę że wszystko jest bezsensu. Zdjęła szaro-różowe piżamy, wrzuciła je na łóżko, wzięła starą pomiętą niebieską bluzkę i wczorajsze dżinsy które tak bardzo lubiła. Wyjeła z szuflady pierwsze lepsze skarpetki i usiadła na łóżku nucąc przy tym smutna piosenkę powoli zaczęła je nakładać na stopy. Usłyszała mamę wołającą ją do pomocy. Liv głośno westchneła i pozwoliła by jedna drobna łza spłyneła po policzku. Podeszła do lustra przyjrzała się swojemuodbiciu. Smutne zielone oczy, małe różowe usta wykrzywione w lekkim grymasie. Zmierzwione włosy opadaly plecy
Nie czesała się, zebrała wszystkie włosy w kucyk i ruszyła wolnym krokiem do kuchni gdzie słyszała dźwięk miksera. Stanęła w progu kuchni oceniła miejsce w którym mogła zjeść śniadanie. Podeszła do lodówki. Otworzyła ją i zobaczyła ogórka na którego miała od dawna ochotę.,,Przynajmniej dzisiaj ogórek mnie uszczęśliwi " pomyślała i wyjeła potrzebne rzeczy na kanapki. Zjadła i zaczęła pomagać mamie. Pomagając rzuciła parę uśmiechów by nie zwrócić na siebie uwagi. Miała wachania humoru. Raz była uśmiechnięta, a raz smutna. Wiele razy podczas pomocy mama na wrzeszczała na nią. Za każdym razem łzy krążyły w oku i nie kiedy wypływały. Nie mogła się doczekać wieczoru kiedy pojawi się żółte słoneczko przy imieniu Shen, on potrafił ją pocieszyć i nastawić tak by nie zrobiła sobie krzywdy. Ok. godziny 17 pojawiło się długo oczekiwane słoneczko. Natychmiast otrzymała wiadomość.
Shen: cześć
Liv: cześć
Shen: jak samo poczucie ?
Liv: a jak myślisz ?
Shen: wciąż chujowo, ale mam nadzieję, że nieco lepiej
Liv: Masz rację...
Shen: ile dzisiaj spałaś?
Liv:Poszłam chyba o 2 w nocy bo zasnełam jak z tb pisałam potem spałam ok do 8 a do 9 usilowalam spać ale nic z tego nie wyszło
Shen: wspulczuje ale przynajmniej zrobilas te 6-7 godziny snu
Liv: Tsa
,,Jak miło że przynajmniej mam komu się jeszcze zwierzyć"
Teraz stała się niezbyt oczekiwana rzecz która wywołała następną fale rozpaczy. Mama zabrała jej telefon i powiedziała że odda wtedy kiedy skończy sprzątać w kuchni. ,,MASAKRA " pomyślała sprzątając i rozplakala się...
Skończyła nareszcie pracę wymyła ręce i wolnym spokojnym krokiem podeszła pod sypialnie rodziców.
- Posprzątałałam czy mogę prosić o mój telefon ?- rzekła patrząc na leżących i oglądających TV rodziców.
- Możesz-odpowiedział jej tato
-To oddajcie- nalegała robiąc się trochę wkurzona.
- Jutro - tym razem odpowiedziała mama.
- Ale przecież powiedziałaś że mi oddasz jak posprzatam - odpowiedziała Liv.
- Jutro - Liv wyszła spkokojnie ale potem pobiegła do pokoju i rozpłakała się w poduszkę. Wstrząsnął nią delikatny szloch. Wstała. ,,O nie, odzyskam mój telefon". Wzięła chusteczkę przetarla łzy z oczu, nosa, szyi wysmarkała się, wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów. Ruszyła ponownie wolnym krokiem do pokoju rodziców.
Weszła pewna siebie.
- Czy mogę odzyskać telefon?- powiedziała spokojnie a jednak stanowczo.
- Jutro- odparła mama
Wypowiedź przerwał dźwięk powiadomienia.
Liv mimo woli uśmiechnęła się arogancko.
- To mogę odzyskać mój telefon?- Liv nie dała za wygraną.
- No dobra daj jej ten telefon może przestanie jojczeć- odpowiedział tato a Liv było lżej.
-Dzięki- odparła i wzięła telefon ze stolika.
- Dobranoc- rzuciła wychodząc z pokoju
Szybko wbiegła do pokoju. Usiadła i zaczęła patrzeć co jej kto wysłał.
Shen: dobra ją spadam na 30 min.
,,Uff nic się nie pytał czy nie skoczylam z mostu choć bym chciała..." pomyślała.
Zerknęła na listę dostępnych osób:
Aley- koleżanka z klasy strasznie wesoła (choć nie zawsze śmieszne ma kawały) dobra osoba na poprawę humoru.
Kris- chłopak poznany przez internet, miły i zrozpaczony. Zakochał się i nie potrafi tego wyznać. Liv mu pomaga.
Pellyn- jej sąsiadka była przyjaciółka którą ma zamiar przeprosić ale nie dziś.
Liv wystukała wiadomość do Aley i Kris'a.
Zaczęła konwersacje z Kris'em. Przeprosiła go za to że dziś nie da rady mu pomóc, po ok godzinie musiał iść spać.
Aley nie była zbyt rozmowna, odpisywała w sumie tylko na jej pytania.
Został Shen.
Liv: Już jestem
Liv zaczęła rozmowę o śmierci, samo kaleczeniu i o śpiączce. Była chetna umrzeć.
Postanowiła już się przebrać i położyć się w łóżku. Wstała. Zakręciło jej się w głowie. Przebrała się i zgasiła światło. Weszła pod miękką koldre i zaczęła na nowo rozmowę. Źle się czuła. Miała dreszcze i nie mogła wygodnie uleżeć. Wypuściła ponownie następne łzy bezradności. Nie wytrzymała, rozmachnela się strącając z siebie koldre. Wyskoczyła podeszła do wlacznika światła, uderzyła dłonią. Światło się zapaliło, Liv z rozmachem otworzyła szuflade wyciągła bieliznę. Pobiegła z telefonem w jednej i z bielizną w drugiej dłoni po schodach do łazienki. Szybko zdjęła całe ubranie. Zatkala korkiem odpływ wody, odkręciła kurek z ciepłą wodą i usiadła zupełnie naga na brzegach wanny cała dygocząc. Oparła głowę na kolanach. Brała głębokie wdechy i wydechy które nic nie pomagały... Wzięła dłoń i każdego palca z osobna zaczęła oglądać. Na kciuku prawej ręki był nad darty naskórek zaczęła go zdzierać. Powoli, nie zwracała uwagi na ból. Zdzierala aż do krwi. Dużej ilości krwi. ,,Skoro nie mam odwagi się pociąć to będę to robiła tak..." pomyślała i zaczęła przyciskać palec by więcej czerwonego płynu wypłyneło.
Zakręciła srebny kurek z ciepłą wodą i odkręciła z zimną. Odczekała chwilę i zanurzyła stopę sprawdzając temperaturę. Była odpowiednia. Wsunela kolejną stopę i zaczęła powoli się kłaść. Woda zakryła niezręczne części ciała. Odetchnęła. Wkońcu jej odrobinę ulżyło. Sięgnęła ręką po telefon i rozluźniając mięśnie kontynuowała rozmowę z Shen'em. Po dłuższej chwili odłożyła telefon przewracając się na plecy i pozwoliła leżeć sobie chwilę na biuście. Zabrzęczał dźwięk odbioru wiadomości. Dała sobie chwilę spokoju i rozluźniona ochlapala twarz wodą. Namydliła całe ciało i ponownie zanurzyła się w cieczy. Wytarła dłoń sięgnęła po telefon. Jeszcze ok 10 minut leżała a po otrzymaniu ostatniego sms'a:
Shen: dobra ja kończę muszę jutro wcześniej wstać papa ;)
Wstała i owineła się ręcznikiem. Wyjeła korek zamaczając przy tym rąbek recznika. Wyszła i powolnym krokiem wyszła. Wytarła karzdą część ciała. Nałożyła na swoje ciało cienkie majtki a potem piżamy. Zeszła rozluźniona do swojego pokoju gdzie nareszcie zasneła.
Przepraszam jeśli to będzie gorsze ;)
I przepraszam że takie długie komentujcie ;*
Wiem ile pracy cię to kosztowało, ale nadal czytałem z zapartym tchem. Jest nawet lepsze niż poprzednie.
OdpowiedzUsuńWcale nie jest gorsze niż poprzednie, a ortografia nie jest tragiczna, tak jak mówiłaś -,- naprawdę dobrze mi się to czytało, pisz dalej swoje przeżycia w formie opowiadań bo naprawdę ci to świetnie wychodzi!!! Jesteś w tym naprawdę dobra. Czytając twoje opowiadania można naprawdę się wzruszyć, można poczuć prawdziwe emocje. Twoje opowiadania zmuszają do głębszych refleksji nad życiem ;) Czytając to opowiadanie nie mogłam się oderwać, w wielu momentach czułam wielki smutek, a czasem nawet złość na otaczający mnie świat,dlaczego ludzie muszą być czasem tacy wredni?? Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania ;)
OdpowiedzUsuń